Przypomnijmy w skrócie historię tego dzisiaj już ponad czterdziestoletniego mężczyzny. Jego życiorys nie jest za bardzo skomplikowany. Składały się na niego przestępstwa i ich następstwa, a więc rozboje i kradzieże a potem pobyty, najpierw w domach poprawczych, później w więzieniach. O czym już wcześniej pisaliśmy na naszych łamach.
Kiedy Robert A. miał zaledwie osiem lat, jego rodzice nie stroniący od alkoholu w niewielkim odstępie czasu odebrali sobie życie. Chłopiec wychowywany w tak ekstremalnych warunkach szybko zaczął wchodzić w kolizję z prawem, wskutek czego trafiał najpierw do domów poprawczych a później do więzienia. Ostatecznie ponad dwa lata temu dopuścił się najgorszego – zabił człowieka. Za ten czyn w styczniu ubiegłego roku sąd wymierzył mu długoterminowy wyrok. Więzienie opuści dopiero w roku 2017. Kiedy zapadł ostateczny wyrok można było wreszcie podjąć kroki zmierzające do eksmisji Roberta A. z lokalu, na który czekało wiele rodzin żyjących w naprawdę trudnych warunkach. Ale nie było to takie proste. Korespondencja ze skazanym w tej sprawie trwała ponad rok.
- Aby móc wszcząć jakiekolwiek kroki zmierzające do eksmisji wyrok musiał się najpierw uprawomocnić - mówi kierownik ABK nr 3 Teresa Chamier-Gliszczyńska. - Długo to jednak nie następowało, a kiedy już się stało i mogliśmy podjąć działania zmierzające do usunięcia z mieszkania Roberta A., okazało się, że jest on tak wyedukowany w prawie, że sytuacja znowu się skomplikowała. Wiedział co mu się należy, a co nie.
Miasto aby go wyeksmitować musiało mu zapewnić w zamian wyremontowany lokal socjalny. I tak się stało. Ale skazany, znając swoje prawa, przed wyrażeniem zgody – bo taka musi być – chciał go najpierw zobaczyć. Przybył więc do Lubania w asyście strażników więziennych, obejrzał oferowany ponad dwudziestoośmiometrowy lokal, po czym podpisał w administracji umowę i przemeldował się. Wreszcie jego poprzednie dwupokojowe mieszkanie w rynku – wprawdzie bardzo zdewastowane, bez instalacji gazowej i elektrycznej - ktoś z listy oczekujących mógł otrzymać. Ale z kolei nowe lokum Roberta A. będzie stało niezamieszkałe aż do 2017 roku. Warto w tym miejscu pokusić się o podsumowanie kosztów, które miasto musiało ponieść w związku z eksmisją przestępcy. Po pierwsze – to zaległość czynszowa w związku z jego przebywaniem w aresztach, po drugie – wydatki na remonty obu mieszkań, po trzecie - koszty eksmisji. Na dzisiaj w sumie kwota ta wyniosła już dwadzieścia tysięcy ale gdy się do tego doda nie opłacany przez kolejnych osiem lat jego odsiadki czynsz, wzrośnie ona do niebagatelnych rozmiarów. Tyle straciliśmy my, lubanianie. Natomiast swoje koszty poniósł też zakład karny za asystę i transport skazanego. Ale to już rozłoży się na nas, Polaków. A wszystko po to by przestępcy zapewnić mieszkanie kiedy przestanie odbywać karę za morderstwo. Czy tak być powinno?
Z dnia: 2009-05-06, Przypisany do: Nr 9(368)